piątek, 6 listopada 2015

Dlaczego izotretynoina? Moja niekrótka historia.

Cześć Wam! :)

Wdrożenie
Zastanawiałam się dość długo, czy zacząć prowadzić blog...no i stało się ;). Może na początek parę słów o mnie i o historii kuracji. Mam 24 lata, od półtora roku jestem mężatką ;) Trądzik u mnie pojawił się w gimnazjum. Początkowo nie wprowadziłam szczególnej pielęgnacji swojej skóry, a nawet nieszczególnie o nią dbałam. Wynikało to niekoniecznie z lenistwa, ale bardziej (o zgrozo!) z niewiedzy w tym temacie.. Powtarzano mi, że samo przejdzie, że to w tym wieku normalne...nie przeszło. W liceum odwiedziłam dermatologa, wspomagałam się wachlarzem maści, płynów, żelów i kremów, z mniejszym lub większym skutkiem. Poszerzyłam swoją wiedzę z zakresu pielęgnacji skóry trądzikowej (w moim przypadku dodatkowo naczynkowej).

Karuzela
Potrzebna była mi antykoncepcja, więc w międzyczasie zaczęłam stosować plastry Evra. Efekt na cerze - wow! Jednak po paru miesiącach odstawiłam Evrę z powodu okropnych, przerastających mnie i moje otoczenie wahań nastrojów. Mojej cerze bardzo nie spodobało się odstawienie hormonów, przyszedł sowity wysyp. Po niedługim czasie ginekolog zalecił mi mniej inwazyjną metodę antykoncepcji - krążek Nuvaring. I on się nie sprawdził. W związku z faktem, że żaden organizm nie lubi karuzeli hormonalnej, odbiło się to na mojej twarzy dość szpetnie. Przyszedł czas na antybiotyk (Tetralysal). Chwilowo była poprawa i w ważnym dla mnie momencie w życiu (obrona, ślub) efekt był zadowalający. Na zbliżeniu filmu jednak nie dało się wszystkiego zakryć nawet profesjonalnym make-up'em :( 

Rewolucja
Antybiotyk pożegnałam i postanowiłam dać mojemu - już dość strutemu organizmowi - odpocząć dłuższy czas od hormonów i leków na trądzik. Zafundowałam cerze peeling chemiczny i oczyszczanie, zaczęłam stosować kwas azelainowy (Acnederm) i wzięłam problem od innej strony (wszystkiego trzeba spróbować w życiu ;)), czyli zdrowszego trybu życia. Odstawiłam śmieciowe jedzenie, słodycze, chwilowo nawet gluten, oraz regularnie ćwiczyłam. Ku mojemu zdziwieniu, efekt był odwrotny do zamierzonego (być może było to też związane ze stresem, czy zmianą otoczenia). Nagła rewolucja na mojej twarzy doprowadziła mnie do unikania spotkań, zaszywania w domu i regularnych stanów depresyjnych. Na szczęście mam taką pracę, gdzie owszem, kontakt z klientem jest, ale nie wystawiam się na widok publiczny. W innym przypadku w tym okresie niewątpliwie całkowicie wykluczyłabym się ze społeczeństwa. Dołączam zdjęcie stanu mojej twarzy w tym okresie (wiosna 2015). Gorszego stanu moja cera od tamtego momentu nie zaznała - odpukać :)

U kresu
Zdesperowana, zmieniłam dermatologa, który towarzyszy mi do dziś. To osoba znana i poważana w miejscu, gdzie mieszkam, czyli w Trójmieście. Wybiła mi z głowy przekonanie, że radykalną zmianą diety pozbędę się problemu, jakim jest trądzik osoby dorosłej (ok, zdrowe odżywianie zawsze jest lepsze, niż fast foody i słodycze i może oszczędzić cerę), jednak żadna zmiana diety nie zwalczy łojotoku, zatkanych porów i nie zminimalizuje pracy gruczołów podskórnych. Zrobiła dokładny wywiad, obejrzała mnie i przepisała szereg badań, w tym hormony, żeby wykluczyć inne możliwe przyczyny trądziku. Co prawda moja prolaktyna była dość znacznie podwyższona, musiałam więc zrobić po jakimś czasie drugie badanie z obciążeniem - wszystko wyszło w normie. Prolaktyna lubi skakać w stresie. Po obejrzeniu wyników zaproponowała kurację izotretynoiną, którą poprzedziła konieczność stosowania antykoncepcji hormonalnej. Stosuję tabletki Atywia (jak zapewne wiecie, retinoidy są teratogenne - powodują wielkie wady u płodu). Oto stan mojej skóry przed rozpoczęciem kuracji.

Jest lepiej, niż na poprzednim zdjęciu, oczywiście z racji dzialania Atywii. Przyjmuję izotretynoinę doustną, dokładnie Aknenormin, a DZIŚ mija równy tydzień kuracji...i w tym miejscu kończy się moja historia oraz mój pierwszy post na tym blogu. W kolejnym poście opiszę moje przygotowania do kuracji i pierwsze wrażenia.

Dziękuję za poświęcony czas i wytrwanie do końca <3 Zapraszam do komentowania!

Mary :)

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki oby kuracja przeszła bez większych problemów, na pewno podstawa jest cierpliwość i na początek tego głównie Ci życzę :-)Na pewno będzie Ok, ja nie żałuję swojej decyzji podjęcia się tej kuracji bo to była moja ostatnia szansa na pozbycie się tego cholerstwa z twarzy i udało się więc jest to możliwe i Tobie też życzę sukcesu. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia! Warto przecierpiec te kilka miesięcy:)
    Zaopatrz się w dobry krem do rąk, pomadke do ust i...cierpliwość:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki. Twój trądzik wcale nie jest najgorszy, więc myślę, że szybko zobaczysz efekty. Zdecydowanie się na izotek było najlepszą decyzją mojego życia, wreszcie mam gładką, jasną cerę bez żadnegi pryszcza - kiedyś bym w to nie uwierzyła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa. Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, żeby nie kontynuowałaś opisu, bo chętnie bym poczytała. Ja zaczęłam brać izo w grudniu i też biorę atyvie. Boję się tylko czy jak sie skończy kuracja i odstawie hormony to czy problem nie wróci. Jestem po pierwszym miesiącu i w wynikach wyszły mi pewne nieprawidłowości. A jak tam z Twoimi wynikami?

    OdpowiedzUsuń